piątek, 3 kwietnia 2015

Stwardnienie rozsiane - czy tylko choroba ciała?

Stwardnienie rozsiane czy traumy pokoleń O SM (Stwardnieniu rozsianym) możemy przeczytać wiele rozdziałów z podręczników medycznych... W jednym z nich (Choroby demielinizacyjne. W: Paweł P Liberski, Wielisław Papierz, Wojciech Kozubski, Iwona Kłoszewska, Mirosław Jan Mossakowski: Neuropatologia Mossakowskiego. Lublin: Czelej, Lublin, 2005) czytamy:
"Stwardnienie rozsiane (sclerosis multiplex – SM) jest najczęściej występującą pierwotną chorobą ośrodkowego układu nerwowego. Ma ono charakter zapalny, a jego istotę stanowią rozsiane ogniska demielinizacji w mózgu i rdzeniu kręgowym. SM przebiega z reguły rzutami. Przyjmuje się, że obok objawów neurologicznych, aż u 2/3 pacjentów mogą występować różnego rodzaju zaburzenia psychiczne, zwłaszcza depresja i inne zaburzenia nastroju. Szacuje się, że u blisko 50% pacjentów z rozpoznaniem SM rozwinie się pełnoobjawowy zespół depresyjny w ciągu życia, z kolei jego roczne rozpowszechnienie sięga 20%. Etiologia Przyczyny stwardnienia rozsianego nie są jeszcze znane. Uszkodzenia mieliny mogą być spowodowane nienormalną reakcją układu odpornościowego, który normalnie broni organizm przed inwazją obcych organizmów (bakterii i wirusów). Wiele cech stwardnienia rozsianego sugeruje auto-immunologiczny charakter tej choroby..."
Niewiele opracowań opisuje konflikty wewnętrzne (w rozumieniu psychodynamicznym) i traumy stojące u podłoża wiekszości zaburzeń autoagresywnych i autoimmunologicznych. Tymczasem coraz więcej doniesień z zakresu epigenetyki dowodzi, że dziedziczymy nie tylko wygląd czy temperament naszych przodków. Możemy także odziedziczyć ich lęki i traumy, choć sami nie sięgamy pamięcią do ich zarania.
Brzmi niewiarygodnie a jednak... Badacze z Emory University School of Medicine przeprowadzili głośny eksperyment opisany przed rokiem w prestiżowym magazynie "Nature Neuroscience". Naukowcy postanowili skojarzyć u myszy zapach kwiatu wiśni z lękiem. Na początku rozpylali więc ten mocny aromat w klatce myszy, a jednocześnie lekko drażnili myszy prądem, wywołując u nich ból. Po kilku próbach myszy zostały wyszkolone podobnie jak psy Pawłowa - na sam zapach kwiatu wiśni reagowały widocznym przerażeniem. Teraz najważniejsze - kiedy myszy dochowały się potomstwa, je także poddano węchowej próbie i okazało się, że małe myszy, czując tylko wiśniowy zapach, zaczynały się zachowywać naprawdę nerwowo. Co więcej, robiło to też ich potomstwo. Dlaczego? Skąd wiedziało że zapach kwiatu wiśni - woń dla myszy zazwyczaj neutralna - zwiastuje zagrożenie? To doświadczenie po raz pierwszy jasno pokazało, że dziedziczyć można nie tylko wygląd czy cechy budowy ciała, ale także wspomnienia i uczucia. Specjaliści od epigenetyki, czyli dziedziczenia pozagenowego, dopiero rozpoczynają badania nad tym fascynującym zagadnieniem. Już jednak wiadomo, że takie dziedziczenie występuje nie tylko u myszy, ale również u ludzi. Naukowcy zaczynają też rozumieć, w jaki sposób można odziedziczyć pamięć wydarzeń, które działy się czasami wiele lat przed naszym urodzeniem. Tak... może nas dręczyć lęk dziadka... strach którego źródła wprawdzie nigdy nie poznamy ale jego koloryt wpisał się w nasze ciało jak własne rysy twarzy. Badacze z Emory University School of Medicine nie poprzestali na obserwacji zachowań kolejnych pokoleń myszy. Regularnie badali także ich geny. Już w pierwszym eksperymencie, który przeprowadzono tuż po tym, w którym myszy nauczyły się reagować lękiem na zapach kwiatu wiśni, okazało się, że przeżyty lęk wywołał zmiany w genach odpowiadających za odczuwanie strachu. - Ta zmiana polegała na wzmocnieniu działania genów kodujących białko, które potrafi rozpoznawać cząsteczkę zapachową użytą w tym badaniu - mówi prof. Paweł Golik z Instytutu Genetyki i Biotechnologii UW. Zmiany były nie tylko w komórkach ciała, ale także w informacji genetycznej w nasieniu samców. Nic więc dziwnego, że dzieci tych samców odziedziczyły lęk rodziców, zarys ich wspomnienia wyrażający się w identycznym reagowaniu na lękowy bodziec. Jak się okazało, w ich mózgach wykształciło się więcej receptorów zwanych M71, odbierających ten złowieszczy dla ich ojców zapach. Jak to możliwe, że przeżyte emocje, choćby najsilniejsze, mogą wpływać na geny w komórkach i je modyfikować? - Dziedziczenie pozagenowe to wprowadzająca nieco w błąd nazwa, bo w tym typie dziedziczenia również biorą udział geny - tłumaczy prof. Golik. - Do niedawna naukowcy sądzili, że to, jak będzie wyglądał i funkcjonował cały organizm, zależy przede wszystkim od sekwencji liter w kodzie DNA. Dziś wiemy, że znaczenie ma również to, jak mocno będzie pracował dany gen w określonym organizmie, czyli od tak zwanej ekspresji genów. Mechanizm tych zmian, badali między innymi naukowcy z University of Cambridge. Odkryli, że geny mogą być modyfikowane przez przyłączanie do nich tak zwanej grupy metylowej, czyli, mówiąc fachowym językiem, metylację DNA. Metylacja działa jak wyłącznik i wyłącznik: kiedy grupa metylowa jest przyłączona, gen zaczyna pracować inaczej, przechodzi w stan uśpienia, lub przeciwnie, zaczyna pracować pełną parą. Metylacja DNA zachodzi w czasie życia jednego organizmu bardzo często pod wpływem różnych wydarzeń, jednak na ogół dzieje się tak, że podczas przekazywania genów kolejnym pokoleniom wszystkie grupy metylowe zostają usunięte, a genom jest "resetowany" do pierwotnej postaci. Jak jednak dowiódł dr Jamie Hackett z University of Cambridge, niektóre grupy metylowe są w stanie przetrwać proces resetowania i pozostać w genomie, a tym samym przedostać się do materiału genetycznego kolejnego pokolenia. - Nasze badanie pokazuje, że geny mogą przenieść pamięć przeszłych wydarzeń i tym samym obala jedno z założeń genetyki, mówiące o tym, że informacje epigenetyczne są usuwane podczas przenoszenia genów między pokoleniami - mówi dr Hackett. Trauma przez pokolenia To właśnie ten mechanizm może odpowiada za powstawanie lęków i fobii u zwierząt oraz ludzi. W naturze mamy tysiące przykładów pokazujących, że można urodzić się już z określonymi lękami odziedziczonymi po przodkach. Wystarczy na przykład kotu od urodzenia wychowanemu w domu pokazać atrapę żmii - niemal na pewno najeży się i zacznie prychać. Identycznie reagują ludzie. Dowiedziono, że lęk przed wężami występuje nawet w społecznościach, które nigdy nie miały styczności z tymi zwierzętami. W jakiś sposób informacja sprzed tysięcy lat o tym, że węże są niebezpieczne, u tych ludzi przetrwała, tak samo jak u ptaków przenoszona jest informacja o kształcie ciała ptaka drapieżnego. - Te uwarunkowania przenoszą się jednak najprawdopodobniej nie przez mechanizmy epigenetyczne, ale przez darwinowski dobór naturalny, który preferuje osobniki o zwiększonym poziomie lęku wobec niebezpieczeństwa. Człowiek, który boi się węży, unika ich i ma większą szansę na przekazanie swoich genów potomstwu niż ten, który próbuje się z wężami bawić - tłumaczy prof. Golik. Co rządzi twoim DNA? Lęk? Lęk jest jedną z najsilniejszych emocji, więc to informacje związane z zagrożeniem życia najczęściej przekazywane są następnym pokoleniom. Tak dzieje się też u ludzi. Ślady wyjątkowo traumatycznych przeżyć rodziców mogą przetrwać w kolejnych pokoleniach w postaci zmienionej gospodarki neurohormonalnej, na przykład zaburzeń w wydzielaniu kortyzolu, hormonu stresu. Przez to dzieci osób, które przeżyły traumę, są mniej odporne na stres i bardziej skłonne do depresji, choć nie mogą pamiętać traumy rodzica. Jak dowiódł neurolog Eric Nestler z Icahn School of Medicine w Nowym Jorku, taką traumą może być na przykład przemoc. Uczony przeprowadził eksperyment, eksponując przez 10 dni samce myszy na ataki innego, większego i agresywniejszego samca. W wyniku tej ekspozycji zastraszone samce stały się wycofane i przygnębione. Aby przekonać się, czy takie zachowanie może być przekazane następnemu pokoleniu, Nestler skojarzył zastraszone samce z normalnymi samicami, a ich potomstwo oddzielił od ojców, aby nie mogło ono nabyć określonych zachowań przez naśladowanie. Okazało się, że potomstwo ojców, którzy doświadczyli przemocy, mimo że nigdy swoich rodziców nie widziało, było w kontaktach społecznych tak samo wycofane jak rodziciele, a dodatkowo wyjątkowo wrażliwe na stres. Traumatyczne wspomnienia mogą zmienić nie tylko świadomość, ale także sposób funkcjonowania organizmu. Jak dowiodło badanie prowadzone w Holandii na dzieciach matek, które w czasie drugiej wojny światowej cierpiały głód, organizmy dzieci pamiętały traumę głodu - ich metabolizm zmieniał się w taki sposób, aby zachować jak najwięcej energii. Dlatego większość z nich miała w dorosłym życiu podwyższone ryzyko otyłości. Dotyczyło to również tych dzieci, które nie były wychowywane przez matki, a więc nie mogły wchodzić w grę czynniki związane ze sposobem żywienia przez rodzicielkę. Wniosek? Tak zaburzenia lękowe, niewyjaśnione stany depresyjne czy zaburzenia psychosomatyczne mogą zapisać się w genach i stawić wyzwanie w najmniej oczekiwanej chwili naszego życia. Może wówczas warto skorzystać z psychoterapii??? na podstawie: Agata Lato "Dziedziczenie - czy przekazujemy wnukom i dzieciom nasze lęki."
dr Agata Giza-Zwierzchowska - psycholog, psychoterapeuta Szczecin - Pracownia Psychoedukacji - tel. 501 030 908

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.